Systematycznie miewam wyrzuty sumienia z powodu nieuprawiania sportu. Mój jedyny kontakt ze stacjonarnym rowerkiem polega na przecieraniu go ścierką w celu odkurzenia. Zaś ostatnia propozycja koleżanki zapisania się na zumbę spotkała się z mojej strony z niezrozumieniem.
Tak, mam z tego powodu wyrzuty sumienia bo w końcu ruch to zdrowie.
Aż pewnego dnia przyszło olśnienie. Spotkałam wspomnianą koleżankę od zumby w trakcie odbierania naszych dzieci ze szkoły.
"Jak Ty sobie z tym wszystkim dajesz radę bez samochodu ?" usłyszałam współczujący głos.
Zaraz, zaraz ...
8.00 mąż odprowadził starszą córkę do szkoły
9.00 odprowadziłam młodszą do przedszkola
/Zakupy, sprzątanie/
11.30 odebrałam starszą ze szkoły
12.30 odebrałam młodszą z przedszkola (ma ostatnio kryzys więc zabieram wcześniej)
13.50 zaprowadzam starszą na angielski
/pędzę z młodszą do domu - przecież nie będziemy godzinę siedzieć pod salą .../
14.50 odbieram starszą z angielskiego
Wieczorem basen ale to już mąż autem rodzinę zawozi.
Taaak... jak ja sobie daję radę bez samochodu ? Nie mam prawa jazdy więc nie mam innego wyjścia. Używam nóg własnych bo na autobusy czekać mi się nie chce. Sama sobie współczuję. Aż do wieczora. Bo kiedy ja w końcu integruję się z kanapą i książką moja koleżanka właśnie biegnie (jedzie) na zumbę. A za oknem już ciemno i zimno. No i na co komu ta zumba ? Czy moja babcia mając do obrobienia piątkę dzieci i gospodarstwo myślała gdzie by tu wyskoczyć na aerobic ?
Pozdrawiam
:)
PS. nie dość, że mam ruchu pod dostatkiem to jeszcze w formie bezpiecznej dla środowiska. Gdzie nie spojrzysz ekologia ;)
PS 2. ten wpis oczywiście nie miał na celu udowodnienia, że sport nie jest potrzebny - to NIE JEST usprawiedliwienie Drogi Czytelniku ! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz