Czy
wyobrażacie sobie przez pół roku żyć bez Internetu, telewizji i telefonu
komórkowego ?
Susan Maushart, autorka książki E-migranci podjęła się tego wyzwania. Wraz z trójką swoich nastoletnich dzieci przeprowadza eksperyment odcinając się na pół roku od mediów. Troszkę w tym oszustwa, bo eksperyment dotyczy tylko mediów we własnym domu. Nie mniej jednak wynoszą telewizory, chowają iPody, konsole, odłączają komputery. Uzależnieni od elektroniki nagle muszą zmierzyć się z wyzwaniami życia na elektronicznym detoksie. Stopniowo odkrywają uroki realu: przyjaźnie twarzą w twarz, więzi rodzinne, wolny czas, prawdziwe pasje a nawet nudę.
Susan Maushart, autorka książki E-migranci podjęła się tego wyzwania. Wraz z trójką swoich nastoletnich dzieci przeprowadza eksperyment odcinając się na pół roku od mediów. Troszkę w tym oszustwa, bo eksperyment dotyczy tylko mediów we własnym domu. Nie mniej jednak wynoszą telewizory, chowają iPody, konsole, odłączają komputery. Uzależnieni od elektroniki nagle muszą zmierzyć się z wyzwaniami życia na elektronicznym detoksie. Stopniowo odkrywają uroki realu: przyjaźnie twarzą w twarz, więzi rodzinne, wolny czas, prawdziwe pasje a nawet nudę.
Właśnie nuda okazała się być dla mnie najbardziej odkrywczym tematem w całej książce. Czytając o nastolatce przesypiającej pół dnia myślałam: "bez sensu, co za strata czasu". Potem przyszła refleksja. Zdałam sobie sprawę, że często
machinalnie włączam komputer kiedy nie mam nic do roboty (bądź po prostu
uciekam od mało atrakcyjnych obowiązków). Czyżbym nie potrafiła się nudzić ? Położyć na kanapie i popatrzyć na sufit, usiąść na balkonie i cieszyć wolną
chwilą ? Skupić na kubku herbaty, który trzymam w ręku i porozmyślać o
niczym ? Dlaczego mam ciągły przymus żeby cokolwiek robić ? Nawet jeśli akurat nie mam nic pilnego do zrobienia włączam komputer, uczę się języka, ćwiczę albo biorę książkę. Przecież nie będę tak bez sensu siedzieć. Ale właściwie dlaczego nie ? Dlaczego
postrzegamy nudę jako coś złego ? W końcu to dobry moment, żeby w końcu
usłyszeć własne myśli, wsłuchać się w siebie, zwolnić. Tym bardziej, ze wolnych
chwil jest tak mało. Ciekawe, że podobnych dylematów nie mam na łonie natury. Uwielbiam słuchać szumu liści i patrzeć jak rośnie trawa. Po prostu być. Dlaczego nie potrafię robić tego w mieście ? Coś jest takiego w wielkich aglomeracjach co zmusza do ciągłego biegu, nawet jeśli nie ma takiej potrzeby. Chyba muszę na nowo nauczyć się nudzić. I kto wie, może też przydałby mi się jakiś mały cyfrowy detoks ? ;)