Na wstępie
muszę przyznać się do przewinienia. W weekend zjadłam udko kurczaka i mnóstwo
ciasta. Mówiąc krótko, byliśmy na obiedzie u rodziców. Zakładam, że tego typu
sytuacje mogą się zdarzyć. Nie wiem czy mam odmawiać czy po prostu uznać, że ten jeden raz na miesiąc nie wpłynie znacząco na mój stan zdrowia. Pojawia się też pytanie czy ten eksperyment pozostanie eksperymentem czy też stanie się moim nowym sposobem odżywiania.
W moim własnym domu nadal trzymam się diety bezmięsnej. Zjedzenie kawałka kurczaka nie sprawiło, że nagle miałam ochotę rzucić się na mięso. Jarskie jedzenie daje mi mnóstwo frajdy. Ciągle próbuję nowych przepisów, zachwycam się kolorem warzyw i owoców, objadam bez wyrzutów sumienia - w końcu to tak mało kalorii ;)
W moim własnym domu nadal trzymam się diety bezmięsnej. Zjedzenie kawałka kurczaka nie sprawiło, że nagle miałam ochotę rzucić się na mięso. Jarskie jedzenie daje mi mnóstwo frajdy. Ciągle próbuję nowych przepisów, zachwycam się kolorem warzyw i owoców, objadam bez wyrzutów sumienia - w końcu to tak mało kalorii ;)
1. zupa z groszku,
2. kotlety z kalafiora,
3. kotlety z buraków - przepis z programu Ugotuj mi mamo,
4. toskańska zupa fasolowa - przepis z książki Poniedziałki bez mięs,
5. spaghetti z pesto z brokuła,
Odkryciem
tego tygodnia były kotleciki z kalafiora (fot. 2). Wyśmienite to chyba właściwe słowo ! Smakowały
nawet mojemu małżonkowi i uwaga, uwaga najmłodszej córce, która normalnie
kalafiora nie tyka. Polecam dodać do nich orzechy włoskie i zamiast smażyć,
upiec na chrupko - niebo w gębie !
Drugim
odkryciem było obłędne pesto z brokuła (fot. 5). Kiedyś robiłam
podobne ale okazało się, że dodanie do brokuła natki pietruszki zasadniczo
wpływa na smak całości. Na ogromny plus rzecz jasna.
To był
bardzo odkrywczy tydzień bo trzecim odkryciem okazał się program Ugotuj mi mamo
na kanale Kuchnia +. Program prowadzi autorka bloga Smakoterapia. Efektem były kotleciki z buraka (fot. 3) oraz .... ale o tym na końcu. Nie mogę
doczekać się kolejnych odcinków.
Porażką
tygodnia były pierogi z pieczarkami i soczewicą. Uwielbiam pierogi ale
najwyraźniej nie mam do nich ręki. Kupione w knajpie smakowały niebiańsko.
Zrobione przeze mnie w domu .... no comment. Moim największym kulinarnym
marzeniem jest zrobienie dobrych pierogów. Póki co każda próba kończy się
rozczarowaniem.
Menu na ten tydzień:
Zupy:
- zupa z
groszku (fot. 1)
- toskańska
zupa fasolowa (fot. 4)
Obiady:
- kotlety z
kalafiora
- makaron z
pesto z brokułów
- kotlety z
buraków
- pierogi z
soczewicą i pieczarkami
- obiad u rodziców z nieszczęsnym kurczakiem ;)
Nie obyło
się też bez deserów. W tym tygodniu triumfy święciły pralinki z programu Ugotuj
mi mamo. Oryginalnie miały to być batoniki ale coś nie wyszło mi z konsystencją
i uznałam, że kuleczki będą mniej skomplikowane w konsumpcji. Dzieciom bardzo
przypadły do gustu podobnie jak i niespodziewanym
gościom. Pralinki są bardzo proste i szybkie w przygotowaniu. Wystarczy
zmiksować daktyle, dodać ryż preparowany (w mojej wersji też został
zmiksowany), migdały i co nam się tylko zamarzy - u mnie to wiórki kokosowe.
Na koniec chciałabym podziękować Ani W. za zaproszenie do zabawy i zadośćuczynić regułom gry w postaci 7 faktów o mnie :)
1. Brzydzę się pająków - zdzierżę wszystkie inne owady pełzające i latające, pogłaszczę gąsienicę, zachwycę się motylem, dam w łeb komarowi, nawet muchę potrafię złapać i wyrzucić żywą za okno ale pająk w moim domu nie ma racji bytu. Albo ja albo on. Małe eksterminuję sama, duże przekazuję mojemu małżonkowi.
2. Z okazji 18 urodzin razem z koleżanką zafundowałyśmy sobie tatuaże. Mam różyczkę na prawej łopatce.
3. Nie piję kawy. Nigdy jej nie lubiłam. Wyjątkiem jest kawa zbożowa ale dla prawdziwych kawoszy to pewnie nawet nie kawa.
4. Nie lubię głośnych imprez towarzyskich w szerokim gronie, koncertów, konferencji, zakupów w centrach handlowych, obleganych miejscowości turystycznych, zlotów bloggerów czyli wszystkiego co związane jest z tłumem i hałasem.
5. Jestem introwertyczką.
6. Mimo, że od urodzenia mieszkam w mieście to jednak moje serce jest na wsi. Kocham spokój, ciszę i poczucie, że nigdzie nie muszę się spieszyć. Lasy, pola, łąki, jeziora to mój wakacyjny nr 1. Pewnie ma to związek z punktem 4.
7. Nie przepadam za zabawami typu łańcuszki dlatego pozwolę go sobie przerwać :) Jeśli ktoś ma ochotę sam się nominować to bardzo proszę :)
Pozdrawiam
:)
Beata
Obiad u rodziców się nie liczy ;-) Wszystko wygląda bardzo smacznie, kotleciki z kalafiora też muszę wypróbować, bo kalafior uwielbiam :-) A co do pierogów, to moja mama kiedyś zrobiła pierogi z kaszą (ale nie pamiętam jaką) i pieczarkami, mega mi smakowały, choć część męska nie bardzo się z nimi polubiła ;-)
OdpowiedzUsuńI miło mi, że mimo niechęci do blogowych zabaw, jednak zrobiłaś swoją odpowiedź :-) Tatuaż mi się marzy od kilku lat, mam nadzieję, że wreszcie uda mi się to marzenie spełnić ;-) Kawy też w ogóle nie piję :-) I tak jak Ty nie znoszę wszystkich tych miejsc, które związane są z hałasem i tłumem :-) Obecnie mieszkam w mieście i marze o przeprowadzce w spokojniejsze miejsce, np o powrocie w moje rodzinne strony :-)
Prawa jazdy jakby co też nie mam ;)
UsuńJa ciągle powtarzam małżonkowi, że na starość wyprowadzimy się na wieś ;) Będąc dzieckiem mieszkałam w samym centrum, po ślubie wyprowadziliśmy się nieco dalej, w tej chwili do granicy miasta mamy już rzut beretem ;) Na razie taki kompromis musi nam wystarczyć ;)