czwartek, 6 listopada 2014

Pierwszy tydzień diety wegetariańskiej za mną

Przeżyłam pierwszy tydzień bez mięsa. Przez pierwsze dwa dni chodziłam głodna. I nieco spanikowana faktem, że ciągle siedzę w kuchni i coś pichcę. Czy w tym tempie starczy mi motywacji ? Jakoś starczyło. Widok parówek w lodówce nie robił na mnie wrażenia. Szczerze powiedziawszy nigdy wcześniej nie zjadłam tylu zdrowych rzeczy w tak krótkim czasie.

Nawróciłam się na zupy. Do tej pory przyznaję nie jadałam ich zbyt często nawet jeśli gotowałam je dla dzieci. W tym tygodniu jadłam je codziennie. Są proste w przygotowaniu i robiąc większą ilość zapewniałam sobie lunch na 2-3 dni.

1. krem pomidorowo - paprykowy (przepis stąd) z groszkiem ptysiowym (przepis stąd)
2. zupa krem z porów (przepis własny)
3. krem brokułowo - cukiniowy (przepis stąd)

Nie da się ukryć, że zupy kremy bardzo przypadły mi do gustu.

Ciężko było mi pogodzić przygotowywanie dwóch obiadów dla mnie i mięsożernej reszty rodziny i w efekcie wciągnęłam rodzinę w swój eksperyment. Nikt się jednak kotleta nie dopominał choć uczciwie przyznaję, że dzieci czasami kręciły nosami.

Obiady w minionym tygodniu wyglądały tak:

- makaron z pastą z bobu (klik),
- kotlety z cukinii (klik),
- domowa pizza z brokułami,
- spaghetti z sosem primavera,
- pasztet z soczewicy (klik),
- naleśniki owsiane z pieczarkami i soczewicą.

Niestety nie robiłam zdjęć każdej zjedzonej potrawie ;)
O ile z obiadami jakoś sobie poradziłam o tyle śniadania wyszły marnie. Najczęściej była to buła z dodatkami. Raz zdarzyła się owsianka z gruszką, tartą marchewką, bananem, orzechami i ziarnami. Muszę nad tym jeszcze popracować.

Nie wiem czy to efekt diety czy efekt placebo ale fakt jest faktem, że zaczęłam znowu jeździć na  rowerze i ćwiczyć w domowym zaciszu. Jestem leniem jeśli chodzi o uprawianie sportu więc postrzegam to jako nie lada wyczyn.

Podsumowując: nie było źle.  Pozwoliłam sobie nawet na mały, bardzo słodki deser - nie ma w nim ani grama dodanego cukru ! Jest za to awokado, karob i daktyle (przepis stąd).




Przede mną kolejny tydzień wyzwania.

A za oknem prawdziwa wiosna choć to listopad. Aż chce się ruszyć na spacer.
Miłego dnia :)
Bea

5 komentarzy:

  1. Też ostatnio zupy krem są moją miłością :-) Która z powyższych smakowała Ci najlepiej? Bo mam ochotę zrobić kolejną, a tych smaków jeszcze nie jadłam :-) I widzę, że u Ciebie blender to chyba non stop chodzi :-) A ja dzisiaj ćwiczyłam czwarty dzień i też uznaję to za sukces :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blender rzeczywiście chodzi u mnie kilka razy dziennie ;) muszę go sobie wymienić bo widzę, że staruszek zaczął pękać z wysiłku ;) Najbardziej smakowała mi zupa brokułowo-cukiniowa i porowa (koniecznie ze szczypiorkiem). Przyznaję ze wstydem, że przegapiłam dzień drugi brzuszków więc "za karę" odrobiłam ten dzień zamiast odpoczynku ;)

      Usuń
    2. To muszę zrobić, brokuły to chyba moje ulubione warzywo, więc pewnie będzie mi smakować :-) A ja w te wolne dni robię powtórkę z dnia poprzedniego ;-)

      A co do statywu to mam VELBON DF-61 i jestem z niego zadowolona, ale to jedyny statyw z jakim miałam do czynienia, więc nie mam porównania do innych :-) Poczytaj sobie opinie o nim, raczej wszyscy sobie go chwalą :-)

      Usuń
    3. Oj dzięki wielkie :) Lecę czytać - może Mikołaj mi przyniesie ? ;)

      Usuń
  2. W tamtym roku mi właśnie przyniósł ;-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...