środa, 12 lutego 2014

Wychowanie po francusku czyli w Paryżu dzieci nie grymaszą



Wyobraźcie sobie dzieci, które w wieku 3 miesięcy przesypiają całą noc, nie grymaszą przy jedzeniu, potrafią cierpliwie czekać, znają zasady savoir vivre przy stole, mówią sąsiadom dzień dobry i do widzenia i nie wymagają ciągłego zabawiania przez dorosłych.Wyobraźcie sobie matki tych dzieci zadbane, szczupłe i zrelaksowane. To nie tylko utopia czy pobożne życzenie ale rzeczywistość we Francji.
Pamela Druckerman - Amerykanka, zamieszkała z mężem - Brytyjczykiem, w romantycznym Paryżu. Miasto, które wychwalają artyści nie od razu przypadło jej do gustu. Kiedy wkracza w szeregi matek rozdźwięk pogłębia się jeszcze bardziej. Ze zdziwieniem stwierdza, że francuskie dzieci nieco różnią się od jej własnych. Nie uciekają z placu zabaw, nie szaleją w restauracji, chodzą - o zgrozo - do żłobków, które - o zgrozo - wszyscy sobie chwalą. Ich matki nie biegają za nimi z bułką, bananem czy innym zapychaczem w ręku, nie zabawiają w każdej minucie ich życia, są bardziej zrelaksowane i ... nadal seksowne.  Zaintrygowana autorka postanawia odkryć tajemnice francuskich matek. Efektem tego śledztwa jest książka W Paryżu dzieci nie grymaszą.

Książka jest odkrywcza w swej prostocie. Nie znajdziecie tam żadnych skomplikowanych metod wychowawczych tylko czysty rozsądek o którym czasami zapominamy w szale chęci bycia perfekcyjnymi rodzicami. Zmęczenie, niewyspanie, obowiązek dopieszczania dziecka w każdej minucie jego życia kosztem naszych potrzeb jest w naszej kulturze po  prostu wpisany w macierzyństwo tak bardzo, że nie wyobrażamy sobie, że mogłoby być inaczej. Najwyraźniej jednak inaczej też się da. 
Książka napisana jest prostym, dowcipnym językiem i czyta się ją jednym tchem. Osobiście żałuję, że książki nie przeczytałam wcześniej ale ukazała się dopiero w 2013 roku. Jak dla mnie książka ta stanowi brakujące ogniwo między bardzo liberalnym wychowaniem w krajach skandynawskich a surowym w Chinach. Nie jestem zwolenniczką skrajności dlatego "francuska metoda" wychowania jest dla mnie strzałem w dziesiątkę. Polecam ją wszystkim rodzicom małych dzieci i tym, którzy się do rodzicielstwa dopiero przymierzają (a może zwłaszcza tym ;))

Pozwolę tu sobie jeszcze na małą dygresję jak niesamowite są różnice międzykulturowe. Podczas kiedy pediatrzy w Polsce jednym głosem wołają, że niemowlę MUSI jeść w nocy, francuskie dzieci radośnie przesypiają ten czas i nieświadome niczego po prostu zdrowo sobie rosną. Że nie wspomnę o serach pleśniowych podawanych małym dzieciom. Zgroza ;)


Pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. Chyba nie bez powodu mówi się "Matki Polki" ;-) Chciałabym ją przeczytać, by poznać punkt widzenia Francuzów i mam nadzieję wynieść coś z niej na przyszłość ;-) Dopisuję do swojej ksiażkowej listy :-)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...