środa, 29 października 2014

Nowoczesne zasady odżywiania czyli jak w ekspresowym tempie zostać wegetarianką

 


Tak, tak pisałam, że nie planuję zostać wegetarianką a tymczasem wpadła mi w ręce książka Nowoczesne zasady odżywiania T.C. Campbella i jego syna i wywróciła mi plany do góry nogami. Muszę przyznać, że pierwszy raz spotykam tak konkretną i przekonującą książkę, która promuje ideę wegeterianizmu. Może dlatego, że jest to opracowanie naukowe oparte na ogromnej ilości badań a nie tylko odwoływanie się do naszego poczucia moralności. Nie żebym pomniejszała znaczenie wegetarianizmu ze względów ideologicznych. Ciężko pogodzić się z cierpieniem zwierząt ale jakimś cudem większość ludzi dość skutecznie potrafi eliminować takie myślenie ze swojej świadomości. Tak, też należę do tych ludzi. Będąc jeszcze licealistką byłam wegetarianką ideologiczną przez 2 lata. Teraz nie mam już jednak 18 lat i potrzebuję czegoś więcej. 

Panowie Campbell podali mi to 'więcej' na tacy. Nie miałam pojęcia, że istnieją tak jednoznaczne wyniki badań wpływu diety odzwierzęcej na zdrowie.  Nie wiedziałam, że dieta roślinna potrafi znosić działanie nawet substancji kancerogennych, cofać zmiany miażdżycowe, wpływać na poziom hormonów co z kolei przekłada się na zahamowanie raka piersi. Autor opisuje również badania nad wpływem diety na cukrzycę, choroby autoimmunologiczne i różne rodzaje nowotworów. Opisuje w jaki sposób manipuluje się badaniami i ich wynikami.Ujawnia kulisy działalności koncernów związanych z nabiałem, cukrem, mięsem oraz lekami.
Co więcej, po wielu latach badań autor sam przeszedł na wegetarianizm i z typowego mięsożercy stał się propagatorem diety roślinnej.

Może to egoistyczne ale okazuje się, że moje własne zdrowie jest dla mnie najlepszym motywatorem do zmian. Z tej okazji postanowiłam poeksperymentować przez najbliższy miesiąc z dietą wegetariańską. Na początek po prostu sprawdzić czy dam radę. Fakt, książka jest NAPRAWDĘ przekonująca. 

Pozdrawiam i życzcie mi powodzenia ;) 

czwartek, 16 października 2014

Klasyczna setka Niny Garcia

Dziś nieco z innej beczki. Nie będzie to post o dzieciach, ani o ekologii, ani nawet o minimalizmie. Choć przyznaję, że z tym ostatnim ma on mimo wszystko wiele wspólnego.

Jakiś czas temu pisałam o porządkach w mojej szafie. Okazało się, że nie był to proces jednorazowy. Wciąż coś wyrzucam. Sentymenty słabną kiedy widzę, że jakaś rzecz, której dałam drugą szansę, leży w dalszym ciągu nieużywana. W efekcie moja garderoba skurczyła się do minimum. Minimum, z którego nie do końca jestem zadowolona. Przyznaję, że przez ostatnie parę lat interesowałam się, niejako z konieczności, wyłącznie modą w wydaniu dziecięcym. Zaniedbałam potrzeby własne. Kupowałam ciuchy tylko wtedy kiedy już na prawdę groziło mi chodzenie nago. Nie bez znaczenie jest też fakt, że po prostu nie lubię takich zakupów. Dziś jednak patrząc na swoją garderobę widzę rzeczy, które wydają się znajdować w mojej szafie przypadkiem. Bez ładu, składu i pomysłu. Czasem nawet nie w tym rozmiarze. Nuda i rozpacz.




I tu sięgnęłam po pomoc do książki Klasyczna setka Niny Garcia. Autorka opisuje 100 rzeczy, które każda kobieta z klasą mieć powinna. Rzeczy, które oparły się próbie czasu. Ponadczasowe. Modne teraz, 20 lat temu i zapewne za kolejnych 20 lat. Ubrania, biżuteria, buty, dodatki.
Muszę przyznać, że ja, totalna ignorantka jeśli chodzi o ciuchy i modę, przeczytałam tę książkę w jeden dzień ! Nie tylko przeczytałam ale i porobiłam stosowne notatki. Gorzej, poszłam do sklepu i poczyniłam pierwsze zakupy !

 Trampki - to co tygryski lubią najbardziej ;)

Oczywiście jako osoba racjonalna i gdzieś tam pretendująca do miana minimalistki nie zamierzam zaopatrzyć się nagle w całą setkę ciuchów. Nie potrzebuję szpilek bo nie umiem w nich chodzić i chyba głupio bym w nich wyglądała w piaskownicy. Tak samo jak w płaszczu z wielbłądziej wełny, białej sukience i kopertówce. Oj widzę już te spojrzenia sąsiadów. Traktuję tę książkę jak inspirację a nie listę zakupów. Pełnoetatowa mama ma inne potrzeby niż kobieta, która na co dzień ubiera się do pracy w elegancki kostium.Niemniej jednak książka bardzo mi się podoba i prawie codziennie do niej zaglądam. Mam nadzieję, że uda mi się stworzyć z jej pomocą coś co w świecie minimalistycznej mody zwie się capsule wardrobe czyli garderoba w kapsułce. A patrząc na zawartość mojej szafy nie będę miała już ochoty zgarnąć wszystkiego do czarnego worka.

Pozdrawiam

Bea :)

poniedziałek, 6 października 2014

Poniedziałek dniem domowego spa

Co robi pani domu kiedy już rozprowadziła swoje pociechy do szkół i przedszkoli ? Gotuje, sprząta, prasuje ? Czy tak jak w moim wypadku smaży powidła śliwkowe i gipsuje dziury w ścianie ? A może by trochę relaksu ? Dzisiejszy poniedziałek ogłosiłam sobie dniem domowego spa. Zamiast gotowania obiadu wanna z gorącą wodą doprawiona solą morską a do tego apetyczna maseczka z ogórka poprzedzona peelingiem z płatków owsianych. Brzmi jak obiad w restauracji ;)

Internet pełen jest przepisów na takie kuchenne peelingi i maseczki. Wystarczy rozejrzeć się po kuchni a składniki na pewno się znajdą. Peeling ? Nic prostszego; sól, cukier albo dla delikatnej cery płatki owsiane. Do tego oliwa, jogurt, śmietana, twarożek albo rozgnieciony owoc. Nie wiesz co zrobić ze skapciałym ogórkiem ? Zrób sobie maseczkę. Nie ma chętnego na awokado albo ugotowałaś za dużo ziemniaków na obiad ? Toż samo. Wymieszaj z miodem, sokiem z cytryny, jajkiem. Jeśli masz przypadkiem dobry olej (arganowy, jojoba itp itd) albo kapsułki z witaminą A + E nie wahaj się ich użyć. Inwencja twórcza nie ma granic.

Moja inwencja wyglądała dziś tak:



Zmiksowałam ogórek, płatki owsiane, śmietanę i mąkę ziemniaczaną dla zagęszczenia mikstury.  Dodatek olejku sprawi, że po takiej maseczce niepotrzebny będzie już żaden krem. Nawilżanie, odżywianie, wygładzanie a to wszystko za grosze, na wyciągnięcie ręki i do tego bez zbędnych dodatków chemicznych. Czy można chcieć więcej ? :) 

Udanego tygodnia :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...