czwartek, 23 stycznia 2014

Tarta brokułowa z migdałami i francuskie podejście do żywienia dzieci




Jestem świeżo po lekturze książki W Paryżu dzieci nie grymaszą Pameli Druckerman. Zafascynowało mnie podejście Francuzów do żywienia dzieci. Odżywianiem dzieci w paryskich żłobkach zajmuje się cała komisja a menu jest porównywalne do menu podawanego w restauracjach. Foie gras, mus z kaczki, fasolka szparagowa w sosie beszamelowym ? Czemu nie.  We Francji stawia się na różnorodność i od najwcześniejszych lat (miesięcy ?) zachęca dzieci do próbowania wszystkiego w różnych postaciach. Nie ma podjadania między posiłkami - nikt nie biega za dziećmi z bananami czy chrupkami. Efektem takiego podejścia są dzieci które nie marudzą przy jedzeniu i w pełni doceniają francuską kuchnię. Patrząc na moje dzieci, którym ciągle coś nie pasuje "za zimne, za gorące, za mało soli, za kwaśne, tego nie lubię, to nie smakuje" zapragnęłam wprowadzić ten system w moim domu. Żadnego powtarzania potraw w przeciągu miesiąca. Koniec z ograniczaniem się "bo i tak nie zjedzą". W czasach "przed dziećmi" lubiłam eksperymentować w kuchni. Dzieci wyleczyły mnie z tej chęci na długi czas. Jak widać niesłusznie.

Z tej okazji w dniu wczorajszym na obiad zaproponowałam dzieciom tartę brokułową z migdałami. Kruche ciasto i lekkie, puszyste nadzienie. Pycha !

Masa brokułowa:
ugotowane brokuły
200 ml śmietany 18 proc
3 jaja
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
migdały w płatkach
starty żółty ser w ilości wg uznania

Część brokułów zmiksować razem ze śmietaną, jajkami i przyprawami. Dodać starty ser i wymieszać.

Ciasto:
250 g mąki pszennej (może być pół na pół z pełnoziarnistą albo po prostu pełnoziarnista)
125 g zimnego masła
3 łyżki zimnej wody
1 jajko
szczypta soli

Masło wrzucić do mąki i posiekać nożem. Dodać pozostałe składniki i wymieszać szybko na gładkie ciasto. Zrobić z niego kulę i zawinięte w folię odstawić do lodówki na godzinę. Po tym czasie rozwałkować ciasto i wyłożyć nim formę na tartę. Ponakłuwać widelcem, przykryć folią aluminiową i przysypać np ziarnami grochu. Piec 10 minut w 180-200 stopniach. Zdjąć ziarna i folię i piec dalej aż do lekkiego zrumienienia ciasta (ok 20 minut).
Po tym czasie wylewamy masę brokułową na ciasto, dodajemy pozostałe brokuły, posypujemy migdałami i zapiekamy jeszcze ok 20 minut. Można zjeść na ciepło lub na zimno - w obu wersjach jest przepyszna.

Może i dzieci nie podzielały naszego entuzjazmu ale koniec końcem zjadły. Jeszcze parę lat i może docenią moje starania ;)
 

U mnie na termometrze minus 10 stopni. Pozdrawiam baaardzo cieplutko :)




PS. Książką jestem oczarowana więc z pewnością jeszcze o niej napiszę.
PS 2. Przepis na ciasto do tarty pochodzi z książki Pizza, chleb i inne pyszności Alessandry Zecchini. Farsz - inwencja własna.

piątek, 10 stycznia 2014

Czy zdrowe jedzenie jest na prawdę zdrowe




Czy wiecie, że sterole zawarte w margarynach i jogurtach, które mają chronić nasze serce przed cholesterolem mogą paradoksalnie przyczyniać się do chorób układu krążenia ? 
Czy wiecie, że wybierając odtłuszczone produkty na własne życzenie pozbawiamy się naturalnego środka odchudzającego znanego jako CLA (kwas rumenowy występujący w naturalnej postaci w tłuszczu mlecznym i mięsie) a który potem jakaś firma sprzedaje w postaci cudownego leku na odchudzanie ?
O tych i wielu innych zaskakujących faktach pisze w swojej książce Nie jedz tego! Szkodliwe składniki "zdrowego" jedzenia  Hans-Ulrich Grimm. 

 Autor pokazuje nam w jaki sposób wielkie koncerny tworzą w naszych umysłach zapotrzebowanie na swoje produkty. W jaki sposób pod płaszczykiem dbania o nasze zdrowie wciska się nam składniki których być może wcale nie potrzebujemy.

Dla mnie osobiście bardzo odkrywcze było zwrócenie uwagi na powszechne dodawanie witamin do produktów. Czy przed ich zjedzeniem badamy się na okoliczność ich niedoborów? Czy sumujemy dzienne spożycie witamin dodanych do płatków, soczków, kaszek, żelków aby być pewnym, że nie przekraczamy dopuszczalnych dawek? Przyznam, że ja sama do tej pory nie zwracałam na to uwagi uważając, że produkty z witaminami są na pewno zdrowsze niż te "normalne". Teraz już tak nie myślę. W końcu staram się, żeby dieta moja i mojej rodziny była zdrowa i jak najbardziej zbilansowana a to z pewnością nie grozi hiperwitaminozą.


Celem tej książki jest otworzenie nam oczu na praktyki firm przetwarzających żywność i przypomnienie nam o prawdziwych, świeżych i naturalnych produktach, które wpływają na nasze ciało w sposób kompleksowy a ich działanie sprawdzane jest od setek lat przez nasze babcie, prababcie i innych praprzodków. Należy pamiętać, że nieprzetworzone jedzenie stanowi całość gdzie składniki wpływają na siebie nawzajem. Składnik wyizolowany ze swojego naturalnego środowiska może mieć zupełnie inne działanie bądź nie działać wcale. Zamiast więc dzielić żywność na molekuły może warto po prostu uwierzyć, że Ktoś tworząc te wszystkie dobra wiedział co robi i nie musimy już bardziej poprawiać natury. Swoją drogą żadne inne zwierze nie kombinuje tak z własnym żywieniem jak człowiek będący na szczycie drabiny ewolucyjnej. Wiadomo jednak, że znów chodzi o pieniądze.

Po lekturze tej książki z większą uwagą przyglądam się produktom w sklepie. A na prośbę koleżanki o polecenie jej jakiegoś preparatu witaminowego dla dziecka po chorobie odpowiedziałam jej: "rosół". 

Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko - podobno (w końcu) nadchodzą mrozy ;) 
Bea.


 



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...